Ostatni dzień w Manili dosyć leniwie ale jak zwykle pranie i jedzenie. Rundka po naszej dzielnicy. Ok 19 ruszamy na lotnisko w mega burzy i ulewie. Leci ściana wody, bluska, ulice jakj potoki, dodatkowo mega korki. Na koniec dnia przyjeżdża po nas Grab który okazuje sie totalnym złomem ale jakimś cudem dowozi nas w tych warunkach na lotnisko. Niecałe 6k ok 40 minut jazdy. Robimy checkin do Samolotu. Dziś lecimy liniami United dalej na wschód.. Palau :) Mimo burzy o 22.30 udaje sie wystartować i ominąć ciężkie chmury . Samolot wypełniony może w 25 %. dawno nie lecieliśmy tak pustym samolotem. Po 3 godzinach lądujemy w zupełnie dla nas nowym miejscu. Zegarki godzina do przodu. Mamy znowu plus 7 i jest prawie 3 rano. Procedura wejścia do kraju dosyć szybka. Pieczątka z przysięgą do podpisania i odbiór bagażu. Tutaj trzeba online wypelnic deklaracje celna . Schodzi na to trochę czasu. Trzepią ostro miejscowych, na szczęcie do nas dwa pytania i możemy iści. Facet w jedynej czynnej o tej porze wypożyczalni Enterprise czeka na nas. Szybka akcja z papierkami i pakujemy sie do auta. 10 minut jazdy i robimy checkin do hotelu.i szybka rundka po okolicy Ok 4.30 padamy