O 5 rano pobudka i o 6 ruszamy Uberem w stronę Okęcia. Wstępnie mieliśmy lecieć Lotem bezpośrednio w economy plus, ale po 2 dniach od rezerwacji anulowali nam wszystkie lotu. Ostatecznie wyszło na plus bo teraz mamy business w tej samej cenie Bristish pllus American z przesiadka w Londynie. Na Okęciu w związku z tym problemy, gostek nie umie wydrukować nam bording passów z Londynu do Miami, mamy tylko 3 z 4. Do Londynu o czasie i tam kasują nam te 3 bording passy i dostajemy 4 nowe. Jeszcze mamy poł godziny na odwiedziny w Loung i o 12.30 odlatujemy liniami American w stronę Miami. Lot mega przyjemny, śpimy 5 godzin z 8.5.
Po wylądowaniu dosłownie minutę po zaczyna sie mega ulewa, jakby ocean oblewał samolot tylko ze z góry, musimy poczekać ok 40 minut w samolocie bo lotnisko przerywa wszystkie operacje, w okienku deszczowym udaje się wysiąść, przez granice bez żadnych problemów i po 15 minutach jesteśmy w Miami. Teraz jeszcze przez deszcz czkamy 1,5 h na bagaże. Wszystkie sa. Uderzamy Liftem do Hotelu Madarin Oriental i na kolacje do NursEt. Padamy o polnocy czasu amerykańskiego. To był długi dzionek...