O rana chilujemy sobie w hotelu. Podziwiamy widoki i cieszymy się z pobytu tutaj. Jemy jeszcze wczesny lunch i ruszamy w stronę Emerald Pool Waterfalls. Znowu piękna przyroda i wodospad z naturalnym basenem w którym trochę się moczymy i ruszamy w strone lotniska po zachodniej stronie wyspy. Przecinamy piękny las deszczowy gdzie tez bardzo widać zniszczenia po huraganach. Tutaj nawet bardziej niż na wybrzeżu- mega zniszczone domy ale tez bardzo duże obszary lasu również. Dojeżdżamy spokojnie na lotnisko, oddajemy samochód, przejechane 100km, check-in i lekka awantura na security gdzie próbują zabrać nam szminkę i krem do opalania mimo ze wszystko jest okey. Ostatecznie jednak udaje nam się odbić nasze gifty, za to wzywają nas na niby losowa kontrole bagażów głównych... wszystko ostatecznie jest okay i zupełnie niepotrzebna akcja. O 17:45 liniami Liat odlatujemy na kolejna wyspę...