28.07.19
Dziś pierwszy raz na tym wyjeździe pada deszcz dłużej niż 5-7 minut bezprzerwy… pada dziś dobre 5h cały czas.
Rano podstawiają samochód do hotelu. 30 EUR/ doba. Pierwszy raz od prawie trzech tygodni jeździmy po poprawnej stronie :) az dziwnie. Płacimy w Euro, roaming mamy europejski czyli wszystko za zero, znaki francuskie, zasady francuskie- zamknięte restauracje do 19 itp...
Dziś kierujemy się północ do miejscowość Sant Piere- kiedyś całkowicie zniszczonej przez wulkan. Zginęło podobno ponad 20.000 ludzi. Cały czas pada, robimy krótko przechadzkę po miasteczku, odwiedzamy muzeum ku pamięci tamtej katastrofy. Jedziemy tez do mega hipisowskiej miejscówki na plaży cos zjeść, gdzie jedzenie przygotowuje nam w autobusie prawdziwy rastafarianin, który sekundę przd tym spalił intensywnie pachnącego joina :)
29.07.19
Ponieważ wczoraj była niedziela i w zasadzie wszystko było zamknięte, z rana jedziemy do portu kupić bilety na dalsza cześć wyprawy. Potem zakupki w Caereffur i jedziemy na południe. Zatrzymujemy się na fajnej plaży z białym piaskiem Anse Dufour a dosłownie obok z czarnym paskiem Anse Noire. Chilujemy sobie z 1,5h i jedziemy dalej wybrzeżem do klimatycznej miejscowości Diamant, po drodze zatrzymujemy się w Cap 110, miejsce z historii niewolnictwa- i tragedię statku z niewolnikami który rozbija się w tym miejscu. Pomnik jest znakiem pamięci osób nieznanych i zaproszeniem do braterstwa i szacunku wśród ludzi.
Wieczorem jeszcze spacerek po Fort de France i żeberka z grilla u nas na plaży... jutro dalej, Genek dokładnie wie gdzie:)