Ruszamy o 7 rano na lotnisko. Dzis mamy lot łączony i o 9 lecimy 30 minut znowu na Trinidad. Tutaj wymyślili ze musimy jeszcze raz przejść przez granice bo nasz postój jest dłuższy niż cztery godziny, a co wiąże się z tym bezsensownym wypełnianiem tych nikomu nie potrzebnych papierków. Tak czy inaczej witamy jeszcze raz na Tridndad. Wychodzimy i wchodzimy, bagaży nie musimy odbierać. Idziemy sobie zjeść cos i posiedzieć do Lounge- czas mija szybko i dostajemy info ze nasz kolejny lot jest o czasie i możemy isc do samolotu. O 14 odlatujemy Caribbean Air na St Vincent. Lot 50 minut. Walizy sa. Pytań na granicy żadnych, celnik tez żadnych i witamy na St Vincent. Na ta wyspę musieliśmy przyjechać a Vincent jest przeszczęśliwy :)
Taksówka do hotelu Blue Lagoon Hotel i Marina pięknie położony przy samej marinie i wulkanicznej plaży. Widok mamy na katamarany, szybko zostawiamy graty i za chwile pływamy motorówka miedzy jachtami- a Vincent i Luizka robią za sterników. Próbujemy ogarnąć na jutro samochód ale na razie nic nie ma- zobaczymy jutro- może gdzieś pojedziemy, może gdzieś popłyniemy a może nic z tego. Kolacja i zachód słońca z balkonu. Śpimy w marinie mimo ze nie mamy łódki… super!