Po śniadaniu ruszamy w stronę Vestmanna… widoki po drodze powalają, nie możemy przestać się zatrzymywać i pstrykać fotek. Na miejscu jedziemy na tame, ogarniamy miasteczko, i fajny wodospadzik. Potem ruszamy w strone Saksun. Miasteczko gdzie kończy się wąska, można powiedzieć jednokierunkowa droga, domki z trawa na dachach, plaża, widok na fior, i wodospad.. rozkłada nas to miejsce na łopatki. Ludzie tutaj dożywają w większości 99 lat :). Nastepneie kierujemy się w strone miejscowości Tjonuvik, tam tez koczy się droga, miasteczko z plaża z ciemnym piaskiem i kilka domków i oszałamiające widoki. Pijemy tam sobie kawkę z mieszkańcami i jemy gofry. Maja uprawy ziemniaków na plaży przy domach.
W kolejnej miejscowości w poszukiwaniu restauracji zagadujemy czwórkę młodziaków siedzących przed domem gdzie można cos zjeść… a oni mówią ze maja zakończenie szkoły, siedzą i się bawią i zapraszają nas na zupę… why not… pięknie, wchodzimy a tam impreza na 20 osób- od razu zupa na stół i kieliszki, zabawiamy chwile gadamy wszyscy weseli i radośni. Po ok. 45 min ruszamy dalej na kolejna wyspe, do miejscowsc Gjogv z pieknym fiordem i dwoma drogami dojazdowmi tworzącymi w sumie kolo i tak tez sobie jedziemy. Jemy tam obiado-kolacje- steki z owcy- a jakze i spotykamy polakow jeżdżących motorami. Prawie o 23 wracamy do hotelu.. mega udany i bogady w doznania dzionek.