Rano robimy check-out z hotelu, zostawiamy graty i idziemy przez central park spacerkiem do Muzeum historii naturalnej… bardzo fajna miejscówka, bardzo dobrze zorganizowana, pokazująca jak przebiegało i przebiega Zycie na naszej pięknej planecie. Z ciekawostek jest cennik ale można zapłacić ile się uważa…
Ok. 16 wracamy po graty, po drodze spotykamy Kevina Bacona- fajnego aktora, który spacerwoal sobie w przeciwnym kierunku. Zamawiamy Ubera i zaczynają się schody, bo ruch mega mocno wzrósł…Uber zamiast po 3 minutach jest po 10 i robi się ciśnienie czy zdążymy na samochód… Manhattan całkowicie zablokowany, a tak naprawdę już powinniśmy być na lotnisku… nasz kierowca cale szczęście okazuje się niezłym rajdowcem, obiecuje nam godzinę dotarcia na lotnisko i robi wszystko żeby zdążyć… ostatecznie się udaje. Check-in do samolotu, dziś nawet nie opóźniony, bording i lecimy godzinkę z kawałkiem. Po wylądowaniu czekamy w samolocie 45 minut żeby podjechać do gatu… masakra z ta Air Canada… Tak czy inaczej w końcu się udało, o 22.30 chce-in w hotelu i spać… z Niagary widzieliśmy tylko ulotki różnych agencji.. rano lecimy dalej...