O 7.30 zamawiamy Uber i o 8.15 jesteśmy na lotnisku LaGuardia… O 10.15 mamy w planie lot do Toronto liniami Air Canada… już na początku pojawia się komunikat ze jest opóźnienie 30 minut. Okay.. chec-ik In i czkamy na bording… Wszystko się przedłużyło i z dwu godzinnym opóźnieniem jesteśmy w samolocie… mamy juz odlatywać jednak stajemy… Pilot daje komunikat ze jest duży korek i nie możemy lecieć… stoimy tak ponad 3 godziny.. okazuje się ze idzie wielka burza i wracamy do terminala… po wyjściu nasz lot i wszystkie pozostałe na dziś zostają skasowane… :(. I to na wszystkich lotniskach w Nowym Jorku loty lecące na północ zostają skasowane. Stajemy do kolejki na zmianę lotów itp… ale 4 godziny stania nic nie dają…. Najbliższy lot na w którym sa miejsca jest na czwartek wieczorem a na hotel i jedzenie od linii lotniczych nie ma co liczyć bo lot skasowany przez warunki pogodowe… FUCK!!! Musimy dolecieć do Toronto bo stamtąd w piątek rano mamy kolejny lot także godzimy się na to rozwianie. Po 11 godzinach na lotnisku wracamy Uberem o 19 wykończeni na Manhattan, bierzemy pokój na 2 noce w cenie 5 w poprzednim hotelu a warunki dużo gorsze… wykorzystanie miejsc hotelowych na poziomie 98%w całym Nowym Jorku. Hotel Park Central nie polecamy tak jak nie polecamy Air Canada.. to co działo się na lotnisku to istna katastrofa brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony Air Canada… No cóż nie ogarniemy Toronto ale najbardziej szkoda ze nie ogarniemy wodospadów Niagara…
Miała być Kanada ale Nowy Jork nas nie wypuścił…