W nocy przechodzi mega burza z całkowitym oberwaniem chmury i mega wiatrem. Rano jakoś spokojniej. Pierwszy dzień świąt- zaczynamy od wizyty w kościele. Klika minut wystarcza i zakupki u Chińczyka jedynym otwartym sklepie na wyspie i kierujemy się na plaże Matira. CNN uznało tę plaże za najpiękniejsza plaże świata. Okey jak tak to tak- robi wrażenie. Widzimy już pierwsze płaszczki i zostajemy dłuższa chwile. Wracamy do naszego lodge ogarnąć tematy na następne dwa dni i ruszamy dookola wyspy. Są święta jest bardzo spokojnie ale wyspa wygląda na mega biedna… wzdłuż drogi i wybrzeża rozwalające się domki, wygląda to mega słabo, gdzie nigdzie cos lepiej. Przyroda jest piękna zielona i bujna ale widać ze super resorty hotelarskie słabo się dzielą kasa z miejscowymi. Na wyspie głównej są 3 lepsze hotele, reszta upadla, głownie wypasione hotele umieszczone są na motu otaczających Bora Bore. Jeśli mamy porównać Moorea i BoraBora, to Moorea bardziej Reunion czy St Troppez, Bora Bora bardziej Mayotte czy Mozambik ale laguna otaczająca Bora Bora chyba nie ma sobie równych… już niedługo będziemy eksplorować…