Rano zimno i pada, ale nagle rozpogodzenie i dochodzi do 22 stopni.
Jedziemy na spacerek na plaże Sunset Beach przy naszym Geust Housie, serferzy pływają, słonce świeci, morze pachnie, świeża bryza… jest pięknie.
Po spacerku jedziemy do Centrum Miasta, dzielnica Watherfront, ze skalpami, restauracjami i kawiarniami, przy marinie i stadionie. Słonce grzeje, ludzi mnóstwo, dzisiaj na pełnym luzie, bez pospiechu, pijemy kawkę, jemy żeberka, dzieciaczki ryba, Luizka jeździ na łyżwach w centrum Cape Town na sztucznym lodowisku przy samym morzu, jak zima to zima. Jedziemy do dzielnicy Bo- Kaap z fajnymi kolorowymi domami, znowu spacerek i kawka. Później kierujemy się do Sea Point, dzielnicy wzdłuż morza, mnóstwo ludzi biegających i ćwiczących, maja świetne place zabaw dla dzieci na których oczywiście spędzamy ładnych parę chwil. Nad wszystkim góruje Góra Stołowa i Lion Head. Jeszcze zachód słońca i wracamy w nasze okolice Bloubergstrandt i dziś na kolacje sushi… Jutro lecimy do Johannseburga