29.07.17 Po śniadaniu ok. 12 kierujemy się w stronę parkingu przy lotnisku Szyszkowa 45 i jedziemy busem na lotnisko. W międzyczasie przechodzi nawałnica. Odprawiamy się na lot gdzie wymagają od nas pełne akty urodzin dzieci, które przezornie ze sobą mamy nawet przetłumaczone na angielski. Jeszcze golonka i pierogi u Samych Swoich, buteleczka malej wody 9PLN i o 15 odlatujemy do Dubaju. Lot spokojny i 5h przerwy w Dubai, tutaj woda za 1 Dirhama, 1PLN= ok. 1 Dirham. O 3.50 czyli o 1.50 rano polskiego czasu odlatujemy w stronę Cape Town. Lot 9h
30.07.17 Lądujemy o 11.30 rano w strugach deszczu, długa kolejka do kontroli paszportowej, znowu pytanie o akty urodzenia, dajemy tylko polskie i to wystarcza. Na lotnisku czeka na nas Tadek, właściciel Guest House, Natalie GuestHouse & Spa, mieszka w Cape Town już 35 lat i jest bardzo pomocny w organizacji wszystkich atrakcji w okolicy. Polecamy kontakt. Pogoda iście afrykańsko zimowa 13 stopni i leje. Jedziemy na pyszne afrykańskie steki, krótki spacerek po okolicy, ciemno robi się już o 18.30 i ok. 21 padamy. Dzieciaczki podekscytowane pierwsza wizyta w Afryce Południowej, na jutro prognozy pogody bardziej optymistyczne...