Wstajemy o 8, śniadanie i check-out . Jednak mamy farta… Dziś od rana nie pada, świeci słonce tylko temperatura obniżyła się do 6 stopni. O 10 jedziemy na Vulcanic Vallej z pięknym widokiem na Gore Fuji, wjeżdżamy koleją linowa, nadepnie gondola do Lake Ashi cały czas z widokiem na Fuji… wieje i zimno ale pięknie, cieszymy się ze jednak widać ten wielki stożek… dzieciaczka wspominają ze na Etnie było cieplej… Idzie Wielkanoc wiec jemy jaja podobno ugotowane w wulkanie, fajnie wyglądają w czarnych skorkach, smakują tez dobrze. Wysyłamy jeszcze kartki do szkoły i przedszkola i ok. 15 mamy oldsculowy pociąg do Hakone-yumoto tam przesiadka i pociąg do Odawara. Z Odawara o 16.15 ostatnia przejażdżka Shinkansenem do Tokyo Station , w ostatni dzień pierwszy raz i to dwa razy sprawdzali nam bilety i nawet wzięli JR passy do reki, do tej pory tylko pokazywaliśmy na bramkach i tyle. Zastanawialiśmy się czy można by z 2 tygodnie pojeździć na tygodniowym, tak trochę po Polsku ale jednak sprawdzają. W Tokyo jeszcze sushi i pociąg JR w stronę lotniska Tokyo Haneda Airport, jeszcze jedna przesiadka w prywatna linie i dojeżdżamy na lotnisko. Po drodze w ostatnim pociągu Tokyo i Japonia zegnają nas pięknym zachodem słońca… O 00.30 odlatujemy Emirates do Dubai… lot ma trwać prawie 12 godzin, udaje nam się tak pozamieniać ze mamy mimo pełnego samolotu dwa rzędy dla siebie, także dzieciaczki mogą się spokojnie wyłożyć, i zaraz po starcie padają… to był dal nich naprawdę długi dzień