Na spokojnie idziemy na śniadanie i się zbieramy, jeszcze na małe zakupki do Super U i do wypożyczali oddać samochód. Zostawiamy tam tez jedna walizę i gostek podwozi nas naszym autem do przystani ferry w Marigot. Kupujemy bilety 20 dorosły i 10 dolców dzicieaczki plus oczywiście podatek i płyniemy na Anguilla. Planowa godzin odpłynięcia 13.30, odpływamy o 13.50 i po chwili się zaczyna, buja na maxa, jest dziś bardzo wiecznie i daje się to odczuć, łódka zapakowana na maxa, my jedyne blade twarze na pokładzie i zaczynają się krzyki a zaraz potem śpiewy jakiś religijnych piosenek. Kisiel w gaciach lekki mieliśmy, po poł godzinie dopływamy do Anguilla… taksówkarz chce nas ostro skroić, dajemy się skroić trochę mniej ostro… i bookujem się w Cap Juluca- przed nami 5 dni całkowitego nic nie robienia, podobno na najpiękniejszych plażach Karaibów jak nie świata…
http://www.anguilla-beaches.com/