Okazuje się ze na ponad polowe dróg na wyspie jest zakaz wjazdu autami z wypożyczalni w zimie...wow... no nic cos trzeba dzialac... po porannym a w zasadzie przed południowym spacerku po Reykjaviku, zakupach w Bonusie- tutaj ceny już w miarę normalne ruszamy w stronę Thingvellir. Opuszczając okolice miasta pomału zaczynamy czuć się jak ICE ROAD TRUCKERS, jazda w dosyć ekstremalnych warunkach, gdzie nigedzie zupełnie zaśnieżonymi drogami, mijając tylko od czasu do czasu jakieś auta przywołuje dosyć duże skoki adrenaliny... udaje się i dojeżdżamy do Parku Thingvellir- geologicznie miejsce wyjątkowe w swoim rodzaju na świecie. Stykają się tu dwie płyty geologiczne amerykanka i europejska a krawędzi ich styku są widoczne na powierzchni ziemi:) Zimno, bardzo dmucha ale widoki nadrabiają... Zachęceni pięknem natury postanawiamy ruszyć dalej w stronę gejzerów: Geysir i Stokkur, droga robi się jednak coraz bardziej ekstremalna, maksymalna prędkość jaka możemy rozwinąć nasza Toyota która niestety nie jest 4x4 to 50km/h i to wydaje się czasem za szybko. Warunki cały czas się pogarszają a jeden samochód na dachu w rowie, drugi zakopany na poboczu ostatecznie przyczyniają się ze jednak zawracamy ok 50 km przed gejzerami. Ostatecznie nie ma co wariować, i tak powrót zajmuje nam prawie dwie godziny i ok 17.30 wracamy do hotelu i akurat robi się już ciemno. Wieczorkiem robimy sobie dla relaksu spacerek centrum Reykjaviku. o 23 dzieciaczki padają.