Dziś pobudka o 9.30 i o 10.15 kierujemy się na lotnisko w Jedah. Oddajemy samochód, przejechaliśmy 1814 km, o 314 za dużo także dopłata. Mamy na koncie przynajmniej 3 fotki z fotoradarów i dziurę w przedniej szybie której chyba ni zauważyli, brak innych uszkodzeń. Blokada na karcie 2000 SAR jeszcze 2 tygodnie ma być także zobaczymy ile ostatecznie wróci…
O 11:45 mamy boording do Kuwejtu Liniami Kuweit Airways. Kiedy wchodzimy do samolotu gadając po polsku, zagaduje do nas steward który okazuje się być Polakiem urodzonym w Kuwejcie- Przemek mega miły i pomocny gość, od razu wymieniamy się numerami.
Po bordnigu okazuje się ze w części naszego samolotu mega śmierdzi od innych osób, pierwszy raz z własnej woli prosimy o maseczki… ale smród jest tak mocny, ze prosimy o przeniesienie do wyższej klasy i spełniają nasza prośbę. Cały team stewardów również założył maski. Ogólnie były awantury i prawie bojka na pokładzie miedzy pasażerami także dosyć dziwny i ekstremalny lot. Całe szczęście dosyć krótki, bo po półtorej godziny lądujemy na lotnisku w Kuwejcie
Vizy załatwiamy w osobnym okienku dosyć szybko i sprawnie po 3 KWD i od razu pieczątka do paszportu, płatne karta i od razu po bagaże. Transfer do hotelu za 8 KWD i check-in. Hotel o wiele fajniejszy w Internecie niż na żywo ale okey. Lecimy na lunch do super fajnej knajpy w kształcie statku, jedzenie mega. Później kawka spacerek po okolicy i jedziemy CAREEM tutejszym Uberem do Down Town- Mubarakiya, spacerujemy z 2h i ok 23 wracamy do hotelu