Pobudka o 6.30, śniadanie w pokoju i o 8 ruszamy w stronę lotniska. Niby 35km ale prawie 90 minut jazdy. Bez problemów oddajemy samochód, przejechaliśmy 281 km i o 11.30 odlatujemy liniami American do Miami. Lot 2,5 były nawet ostre turbulencje- krótko ale męcząco. W Miami ponad godzina na opuszczenie lotniska, celnik tym razem nawet nie popatrzył w paszporty..wow. Zamawiamy Lyfta i kierujemy się w strone Intercontinental Hotel Downtown Miami. Po drodze Kasia ogarnia ze dziś jest mecz NBA w Miami vs New York o 20. Nieźle ! zastanawiamy się... Check-in w hotelu jedzenie i jest już 19:40... postanawiamy ze idziemy w stronę American Airlines Arena w której jest mecz a która jest 10 minut spacerem od naszego hotelu. Na miejscu w kasie okazuje się ze za osobe bilet kosztuje ponad 300$... sprawdzamy na necie i kupujemy pod hala 4 bilety znacznie taniej. 2,5 dobrego meczu... bardzo fajna impreza, dzieciaczki mega szczęśliwe ze udało się dostać na mecz. Miami wygrywa: 129 vs 114. Rano byliśmy na Costa Rica a teraz na meczu NBA w Miami. Wracamy ok. 24 w lekkiej mżawce... taka to pora sucha.. dwa dni pod rząd zmokliśmy a w wakacje w porze niby mokrej przez prawie dwa miesiące ani razu... padamy. Dobranoc :)