Od rana urodziny Nikity, bawimy się w domu, później przejażdżka po Johannesburgu a ok. 14 jedziemy d do Lion Parku, oglądamy lwy, antylopy, zebry, hieny, żyrafy, dzieciaczki są przeszczęśliwe. Bawimy się tez z małymi lewkami i jeden szczypie Vincenta w pupe…także od teraz synek jest już prawdziwym Afrykańczykiem Do jedzenia oczywiście steki i krewetki.