O 11.20 przyjeżdża kierowca i jedziemy na granice z Izraelem. Pieczątki wyjazdowe z Jordanii, kawałek z buta przez ziemie niczyja, kontrola bagaży już po stronie Izraela, otworzyli każdą torebkę i we wszystkim grzebali, kontrola paszportów i karteczki ze wchodzimy do Izraela, pobieramy jeszcze kasę na granicy (dajemy pani kartę bankomatową a ona daje nam gotówkę), taksówka za 50 shekli i o 12.30 jesteśmy już w hotelu w Izraelu, pokój nie gotowy zostawiamy tylko graty i idziemy na zwiady. Wszystko poszło bardzo gładko i bezboleśnie i póki co bezkosztowo, ciekawe jak będzie w druga stronę. Pierwsze wrażenie jest pozytywne ale to było tylko póki co… Już przy check-in zaczynają się problemy, syf w pokoju itp… ok. jakoś przeżyjemy. Jedziemy na Coral Beach posnurkowac. Darmowa plaża jest dopiero przy samej granicy z Egiptem. Sa dwie platformy z których można schodzić do wody, morze czyste, ryb są- jest fun. Plaża kamienista, brzeg kamienisty i dno kamieniste. Plaża sama w sobie zasyfiona i śmierdząca i pełno Rosjan. Wieczorem uderzamy na kolacje… WTF???… co to za ceny i co to za jakość… ceny zupełnie z dupy i samo badziewie… wow. Ostrzegali nas w Jordanii ale nie do końca wierzyliśmy. Na promenadzie jak w Rosji… co za bezsens, po co oni tu przyjeżdżają? Ani fajnie, ani milo a 5km dalej inny świat. Tutaj Pizza 80 PLN, Troche Muli 45PLN, badziewna niejadalna ryba z frytkami 36PLN, woda mała 7PLN, puszka Pepsi: 6-7PLN, snickers 6PLN… Happy Meal w McDonalds 26 PLN… ludzie nie do końca mili..ohohoh… na razie rozczarowanie..