Po ponad 8 godzinach lotu docieramy do... Seulu. W wypełnione po 3 karteczki w zasadzie nikt nie patrzy, przechodzimy kontrole zdrowotną, pieczątki w paszporty i witamy w Koreii :) Przestawiamy dodatkowo zegarki +5h i mam teraz do Polski +8h. Jest już 18. Dwa pierwsze bankomaty nie chcą dać kasy??? Cale szczęście kolejny daje...uff. Jest tylko 10 stopni, dla odmiany w Pradze było już 16 ale co tam w Melbourne w środku lata mieliśmy tylko 9 stopni na dzień dobry. Kupujemy bilety na autobus 6001 i kierujemy się w stronę hotelu. Po 80 minutach docieramy do Acube Hotel i tak po 26 godzinach od wyjęcia z domu jesteśmy u celu. Odświeżamy się i idziemy spacerkiem na targ Gwengjang co zjeść, wynalazki są tam różne... ok 24 wracamy do hotelu i padamy