Rano jedziemy na lotnisko, trochę z niedowierzaniem okazuje się ze mamy jednak rezerwacje na przelot, w która trochę nie wierzyliśmy ponieważ bilety kupiliśmy w wyjątkowo atrakcyjnej cenie- 4 bilety w cenie jednego pozostałych przewoźników.
Dziś lecimy chilijskimy LAN Airlines- i trafia nam się po raz pierwszy Boeing 787-9 Dreamleiner- także super:)!!! Obsługa i serwis tez pełen wypas- żadnych ograniczeń ani wymysłów tak jak w Air New Zealand- liczyli tez sumę kilogramów walizek a nie co do kilograma każdą jedna sztuke.
Po 3 godzinach lądujemy przecinając potężne chmury w Sydney w którym po prostu leje... i ma niestety tak lać przez cały tydzień, także zobaczymy co tu wymyślimy. Przestawiamy zegarki -2h i mamy teraz +10 do Polski
Bierzemy taksówkę i jedziemy do hotelu; Meriton World Tower- w samym centrum, zostaniemy tu 3 dni, mamy pokój na 66 piętrze podobno w najwyższym mieszkalnym budynku w Sydney, dobrze ze widoki mam super..
Robimy zakupi, spacerek po China Town w ulewie i basen na koniec. Ludzi mnóstwo, witamy w Big City Life
Zimno i wilgotno tego tygrysy nie lubią najbardziej, trzeba przyznać ze Australia nie rozpieszcza nas pogoda;(