Luizka budzi się cala w skowronkach- Sto Lat, prezenty, buziaki i uściski. Życzenia przychodzą z Polski, Australii, Chin i RPA..:)
Zbieramy się i jedziemy na lotnisko. Air New Zealand- the best airline on the world, ciekawe tylko wg jakiego rankingu? Zaczyna się już na lotnisku, mimo ze bilety nie były tanie- wszystko przez automaty- chcą żeby się samemu odprawiać- ludzi tłum, tłok i bałagan, maszyny jednak nie ogarniają… dostajemy bilety standardowo, następny punkt- oddanie bagaży- znowu problemy bo mamy 2,5 kg więcej niż limit, z maszyna nie pogadasz, zmieniamy stoisko na Ludzkie gdzie po lekkim przepakowaniu wszystko jedzie… Opóźnienie 40 minut a na pokładzie tylko woda i herbatka… bez jedzenia… przesada na maxa… Linie numer 1 hahaha…
Dobrze ze chociaż Luizka miała urodziny w samolocie tak jak cały rok chciała…
Po 3,2 h lądujemy na Rarotonga, tam witają nas tancerki i miejscowa muzyka, przechodzimy przez granice, odbieramy bagaże, zabierają nam awokado i mandarynkę- miód zostawili :) i idziemy na odloty krajowe. Tam czeka na nas facet który z daleka się uśmiecha i wita nas po nazwisku wręczając nam karty pokładowe na przelot na Aitutaki- liniami Air Rarotonga, samolotem Saab 340.
Po 50 minutach lądujemy na Aitutaki- malutkiej wsypce na środku Pacyfiku- dla nas to jest naprawdę koniec świata-witają nas kwiatami zakładanymi na szyje:) - nie możemy uwierzyć ze tu jesteśmy…!!!