Pogoda lekko się poprawiała świeci słonce i jest w granicach 12-19 stopni. Jeszcze ani rzu nie było 20 stopni .Dziś kierujemy się na wschód w okolice Port Camell. Atrakcje zaczynamy od Schodów Gibsona- tutaj łamiemy zasady i przechodzimy przez plot, ponieważ same schody są zamknięte ale ostatecznie schodzimy na plażę. Myślę ze gdyby bly otwarte sytuacja była by nie do opanowania ponieważ same schody sa bardzo wąskie a tłumy chińczyków by je po prostu zmasakrowała lub by chodziliby jeden po drugim. My sobie zeszliśmy spokojnie... Następnie 12 apostołów- widoki robią wrażenie, potem klif Lch Ard Gorge i okoliczne mniejsze atrakcje. Na koniec London Bridge i miasteczko Port Cambell gdzie na plaży znowu ogarniamy Fish n chips. Na koniec dnia zajeżdżamy na piękną Johanna Beach.
Na koniec dnia 5 km od naszego domku spotykam przechodząca przez ulice Koale:)
W domu okazuje się ze mimo ze było tylko w maksie 19 stopni wszyscy mamy popalone i to dosyć mocno twarze...:(
Nasza Hybrida pali bardzo mało, chyba ok 5-6 litrow benzyny, przejechaliśmy już ponad 800Km a dopiero wola ze przydałoby się cos zatankować. Zalewamy w Port Cambell za 20$.