Wyjeżdżamy na spokojnie o 9.30 w stronę granicy z Polska. I tu kolejna niespodzianka Białoruska- Ściąga nas z drogi M1 Milicja. Okazuje się ze maja system monitorujący drogi i dostali informacje ze mamy zdjęcia z fotoradarów które zrobili nam za przekroczenie prędkości w drodze do Mińska. Jak zwykle bardzo milo i kulturalnie zostałem poinformowany o dwóch wykroczeniach uwiecznionych na fotkach oraz o tym ze będą dwa mandaty. Na informacje ze nie mamy już gotówki bo wszystko wydaliśmy, dostaliśmy informacje ze nie ma problemu można płacić karta kredytowa- także nie było odwrotu 2 mandaty po 15 dolarów. W miedzy czasie na monitorach pokazywały sie rejestracje aut jadących w ich kierunku które maja na koncie mandaty i które są do zatrzymania. Także maja nieco lepszy patent niż wysyłanie zdjęć i szukanie kierowców tak jak ma to miejsce w Polsce.
W Brześciu trafiamy na mega wielki zlot motocyklowy- rejestracje z Białorusi, Rosji, Polski, Niemiec, całej Europy nawet z Irlandii. Można??? Można....
Na granicy spędzamy dokładnie 22 minut z czego 8 minut zajmuje nam pogawędka z celnikiem z Polski. Białorusini tradycyjnie mega mili, osobny pas bez kolejki dla kibiców, jeszcze raz bilety, karteczki, paszporty, pytanko czy odpoczęliśmy i jak tam hokej i można wjechać do Polski.
Ok 17 dojeżdżamy do Warszawy- logujemy się do hotelu- bardzo fajny w super cenie Willa Amfora na Ursusie. W miedzy czasie dostaje mega zapalenia ucha, boli i nic nie słyszę. Jedziemy na pomoc doraźna- tam młody lekarz z Pakistanu źle wypisuje receptę i w 4 aptekach nie mogę kupić potrzebnego antybiotyku- trudno pocierpię trochę. W hotelu zastaje nasz aparat;(
Nasze dzieci są w końcu pierwszy raz w Warszawie, po wielu stolicach różnych krajów na świecie-w końcu docierają do swojej.
Jedziemy na stadion Narodowy- wejście na taras widokowy za osobę dorosłą 10PLN dzieci nie płacą, potem stare miasto. O 22.30 docieramy do hotelu.