Po namyśle czy jechać, załatwianiach lawety itp., itd., postanawiamy spróbować jednak jechać w stronę domu. Przy prędkości max 102km/h i włączonym maksymalnie piątym biegu i obrotach 2500 samochód spokojnie jedzie i nie przełącza się w tryb serwisowy, chociaż z mocą jest mega krucho, stawiam na max 70-80PS.
Opuszczamy kemping i kierujemy się w stronę Słowenii i następnie Austrii. Już po 15 minutach wjeżdżamy w mega korek ciągnący się ok 30 km co spowalnia nas o ok godzinę, półtora. Samochód daje rade w tempie 10km/h. Po rozjechaniu ruszamy i udaje nam się przejechać 100km w ciągu godziny, ale kończy się nam benzyna- na stacji tłok na godzinę stania ale nie mamy wyboru i robimy przerwę na rozprostowanie kości i toaletę Dzieciaczków. Ruszamy dalej po obu stronach autostrady bardzo dużo samochodów z otwartymi maskami czekają na lawety, kierowcy i pasażerowie w kamizelkach sobie siedzą przy autach. Do tej pory nie zwracaliśmy na to uwagi, ale ze względu na awarie naszego auta jakoś teraz bardzo wpadało nam to w oczy. Udało nam się nawet wyprzedzić Audi Q7 z mega kopcącymi tłumikami i prędkością ok 70km/h- ten załatwił turbine na amen. Na koniec dnia Chorwaci przygotowali dla swoich gości kolejna mega niespodziankę: 1,5 h w korku do bramek na autostradzie za 20 euro i po półgodzinnej jeździe w mega tłoku kolejna godzina do następnych bramek tym razem za 6,5 euro. Debilizm na maxa, zamiast wprowadzić winiety i nie blokować tej piepszonej autostrady to ci organizują ludziom na koniec wakacji takie atrakcje. Nasza noga lub opona długo tam się nie pojawia.... Goodbye Croatia! Przejechanie 400km autostrady zajęło nam 7 godzin, to po co w ogóle ta autostrada. (w tym przypadku czy samochód sprawny czy zepsuty nie ma znaczenia, bo i tak nie ma możliwości pojechania 150-200km/h).
Po tym wszystkim granica- to już nasza ostania i zakup winiety do Słowenii 15 euro- tez niezły przypał ale tak tez było 4 lata temu i nic się nie zmieniło i 8,6 euro Austriacka. Maribor mijamy tranzytem i jedziemy ślimaczym tempem w stronę Graz.