Ze skopie mamy 80 km do stolicy Kosova. Po dwudziestu kilometrach od Skopie jest juz granica. Celnicy pierwsze o co pytaja to o ubezpieczenie i informuja ze tu Zielona Karta nie dziala. Takze trzeba kupic ubezpieczenie za 30 euro i mozna jechac. Nawet nie patrza w paszporty, najwazniejsze jest ubezpiecznie. Upal jak codziennie 35- 39 st. Do Prisztiny prowadzi jedna waska zatloczona, zakurzona drózka, a w samej Prisztinie panuja naktrudniejsze warunki drogowa w jakich do tej pory mielismy okazje uczestniczy. Caly czas wązko, tłoczno, haos, jak na drodze tak na chodnikach, jedna wielka zeznia. Obczjamy miescówke, jemy tosty z ulicy i kierujemy sie w strone Ohrydu, na granicy nikt nawet nie looknal w paszportu- spowrotem w Macedonii:) nie widzielismy jakichs wzmozony ruchow sil pokojowych, moze dwa hamery US Army i z dwa auta IFOR, chociaz nawet nie jestesmy pewni. Za to ostatnie zdjecie- dosyc wymowne.