Po tygodniu odpoczynku, lecimy dalej. Na dzis zaplanowne 630 km do stolicy Macedonii. Startujemy o 10 zegnajac sie z czlonkami zalogi Hotelu Peter. Smigamy nowiutka autostrada do samej Sofii gdzie robimy godzinna przerwe ,a potem kretasami do granicy. Granica na wysokosci 1160 mnpm, bulgarzy nie chca nic, Macedonczyk looknal na paszporty i dowod rejestracyjny samochodu. Zmieniamy znowu czas tym razem -1 godzina czyli na nasz. Kierujemy sie od razu do hotelu, dzis Leonardo Hotel za 60 euro ze sniadaniem. Drogo troche ale pozostali tez trzymaja cene. Logujemy sie i spacerek do centrum- pieknie wszystko wyglada, kolacyjka w stylu macedonskim i taksóweczka spowrotem do hotelu bo dzieiciaczki z leksza juz padaja. Intensywny, ciekawy dzionek!
Kolacja dla naszej czworki, bo Vincent ostatnio wcina jak stary:) 650MKD, taksówka: 150 MKD trzeba przyznac ze poza hotelami ceny bardzo znosne, zobaczymy jutro jak Ohryd>