Wylatujemy o czasie z Singapuru i o czasie ladujemy w Krabi. Tiger sprawuje sie calkiem niezle, zero opoznien spokojne loty. Lotnisko malutkie prawie jak w Zielonej Górze. Operuja chyba tu tylko 3 linie. Przechodzimy przez granice i bierzemy bus za 300 BTH za nasza rodzinke który podwozi nas pod hotel w Aonang. Za siedem nocy 12500BTH ze sniadaniem. Logujemy sie do superasnego bungalow i lecimy nad morze. Okolica pelen chillout. W kolo hotelu mamy wszsystko co potrzebne do szczescia: morze:), market, knajpki, apteka, lekarz, wulkanizacja, pralnia, tuktuki, masaze itp, itd. Rozkoszujemy sie słoncem i okolica. Mamy równiez stycznosc z tajska słuzba zdrowia, poniewaz Vini nieststy dostaje zapalenia oskrzeli przez klimatyzacjie i ladujemy u tajskiego lekarza, który przyjmuje na boso:) daje antybiotyk- niestety i cos na kaszel. Wizytka z lekami 70 dolarów takze calkiem nice. Leki daje nam w gabinecie z szuflady, niezly patent dla firm farmaceutycznych, pelne eldorado...:) Na nas zarobilo GSK. Cale szczescie zapalenie sie dalej nie rozwija i Vini po dwoch dniach dochodzi do siebie, Przebijamy tez opone w wozku juz kolejny raz na wakacjach ale zalatwiamy to w 5 minut przy hotelu za 100BTH. Temperatura, pelne tropiki 35st 85-90% wilgotnosc. Woda w morzu i basenie- zupa, az parzy:)