Pobudka jak to zwykle o 5:15. O 6 jesteśmy już na lotnisku i ok pól godziny po czasie o 8:30 odlatujemy liniami Druk Air l w stronę Kathmandu. Po drodze piękne widoki na Mont Everest i Himalaje. Krążymy jeszcze z poł godziny nad Kathmandu i ok 10 lądujemy. Mamy w planie jechać na miasto na lunch bo mamy przerwę ok 5 godzin. Bierzemy takse i ruszamy... chaos w mieście największy jaki widzieliśmy, mamy nawet stłuczkę ze skuterem, do miejsca docelowego schodzi godzina. Ogarniamy lunch i wracamy w jeszcze większym chaosie, na lotnisku totalna zadyma, tłumy ludzi, malo okienek i nie wiadomo nawet do której linii lotniczej sie stoi. Udaje sie nadać bagaże i dostać bordingpass, pieczątki w paszporty i czekamy na samolot. Opóźnienie pól godziny i dodatkowa godzina juz w samolocie. Tak czy inaczej udaje sie odlecieć i 2h po czasie lądujemy w Dubaju. Tam okazuje sie za Fly Dubai ni załadował żadnych bagaży podróżnych :) caly samolot ludzi bez bagaży, także jeszcze zgłoszenie braku bagaży, obiecują wysłać nawet do Polski i jedziemy do hotelu, chcek-in i do Dubai Mall ok 21 na zakupki i jedzenie. Ok 2 w nocy padamy... o 6 sms ze nasze bagaże sa na lotnisku ale trzeba samemu odebrać.