Ciężka pobudka ok 9;30 śniadanie i na spokojnie ogarniamy okolice. Ruszamy w stronę Plac Durbar (Kathmandu Durbar Square)
- Historyczne serce miasta z pałacem Hanuman Dhoka, licznymi świątyniami i muzeami oraz dzielnica Thamel
Katmandu to stolica i największe miasto Nepalu – mieszka w nim około miliona osób. Dolina Katmandu ucierpiała w trzęsieniu ziemi w 2015 roku i do tej pory na każdym kroku widać jego ślady.
Na pierwszy rzut oka Katmandu to miasto, z którego powinno się uciekać, ale tak nie jest. Katmandu pomimo wszystko urzeka. Męczy, ale fascynuje. Jest w tym mieście coś magicznego, magnetyzującego.
Pierwsze chwile w Nepalu – zamieszanie z wizą na lotnisku, odstanie grzecznie w kilku kolejkach pod rząd, a potem jazda do hotelu z kierowcą o mniej lub bardziej szalonym sposobie kierowania autem. Pierwsze kroki w mieście to przyzwyczajanie się do niesamowitego zgiełku jaki tu panuje. Po wąskich ulicach Kathmandu pędzą skutery i auta, między tym lawirują kierowcy riksz, wózków z owocami i obładowanych rowerów. W tę barwną mozaikę próbują jakoś wkomponować się piesi. Wokół słychać warkot silników i ryk klaksonów. Pył i smog zapierają dech. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zapach kadzideł, którymi pachną ulice miasta. Dla nas eksplozja zmysłów
Co za przeżycia wow...