Dzis lecimy American z Quito do Miami. Już z rana dostajemy informacje ze nasz lot jest opóźniony o pól godziny. Wstępnie miał być o 14. Jesteśmy na luzie i chilujemy. Na lotnisko jedziemy o 13 i jesteśmy ostatnimi na check-in do samolotu. Wzywają nas po przekroczeniu bramek bezpieczeństw i granicy ze jeden z naszych bagaży jest do dodatkowej kontroli… wszystko ok. O 14.30 samolot rusza ale zatrzymuje się wzdłuż pasa startowego i czeka pol godziny, znowu rusza, objeżdża lotnisko do okola i wraca do rękawa. Zaczynają cos wyciągać z luków bagażowych, po kolejne pól godziny proszą 24 ochotników o opuszczenie samolotu. Zaczyna się jeden wielki chaos, nie wiadomo o co chodzi jedni wychłodzą drudzy wchodzą inni negocjują. Schodzi tak prawie 3 h. Po ok 3,5 h samolot cofa ale bez włączanych silników czeka kolejne pól godziny. W momencie kiedy powinniśmy lądować w Miami my dopiero ruszamy… Po pięciu lotach Avianca które wszystkie było 100% na czas teraz Amierican marnuje nam pól dnia. W Miami tez mamy pierwszy raz dodatkowa kontrole bo wylukali za mam jedno jabłko w podręcznym. Ok 1 w nocy logujemy się w hotelu w Miami