Ok. 11 startujemy w stronę Route 66 i Las Vegas, jeszcze tylko zakupy w naszym ulubionym na zachodnim wybrzeżu Bristol Farms , tankowanie i jesteśmy w trasie. Droga 66 w zasadzie na dana chwile nie istniej, jest pocięta na kawałki i trzeba się nawet naszukać żeby na nią wjechać. My zbaczamy z autostrady w miejscowości Victorville i to chyba jest najlepszy odcinek tej historycznej drogi. Cieszymy się jak dzieci przemierzając kolejne kilometry, opuszczone domy. Zatrzymujemy się na Butetkowym Ranchu i dojeżdżamy do miejscowości Barstow, gdzie jest McDonald w wagonach kolejowych i mnóstwo typowych moteli przy drodze 66. Z tamta już bezpośrednio do Las Vegas, z przystankiem na obiad w amerykańskim przydrożnym barze Peggy Sue. Jedzenie bardzo średnie za to klimat najlepszy. Ok. 20.30 prz zachodzącym słoncu wjeżdżamy do Las Vegas… meldujemy się w hotelu Bellagio mamy pokoj na 28 piętrze i uderzamy od razu na Las Vegas Boulvar… wracamy o 1 w nocy… zostaniemy tu na 3 nocki. Jest mega gorąco po drodze dochodziło do 48 stopni Celsiusa, 118 Farenheita, w nocy jest 43…