Rano busik na lotnisko, bardzo szybka i przyjemna odprawa i o 8.45 Air Vanuatu lecimy godzinę dwadzieścia minut ATR 70 do Port Villa. Pierwszy raz na tej wycieczce chcieli zobaczyć kolejne bilety, ze będziemy opuszczać Vanuatu. Facet z Avis gdzie zmawialiśmy samochód przez Internet spóźnia się poł godziny, ale za to szybko dostaje informacje ze my oddamy samochód 2 godziny później bez dodatkowej opłaty i szybko się na to zgadza
Vanutau niepodlegle jest od 1980 roku i od razu to widać, chaos, nieład, bieda… na pierwszy rzut oka jak w dzikiej Afryce. Jedziemy w stronę hotelu, zatrzymujemy się tu i tam na zakupki: ananasy wielkie jak arbuzy, i inne owoce, standardowo odwiedziny na ryneczku musza być. Widać trochę zniszczenia po ostatnim huraganie, ale za to hotele i guesthausy prawie wszystkie nowe. My wybraliśmy zupełnie nowy Ramada Hotel- przy Capitan Cook Ave na uboczu ale 2 minuty do downtown. Wieczorem spacerek po mieście, całkiem fajna promenada i o 20 dzieciaczki maja już dosyć… Dalej nie mamy zasięgu GSM.
Na głównej wyspie nie ma podobno malarii dlatego wybraliśmy ten kierunek, były w planie Wyspy Salomona i Papua Nowa Gwinea ale odpuściliśmy głownie przez malarie i przede wszystkim te cholerne tabletki które dały nam już popalić w Afryce
Republika Vanuatu – państwo w Oceanii. Położone na 83 wyspach Nowych Hebrydów
Vanuatu obejmuje 83 (w tym: 65 zamieszkanych) przeważnie górzystych wysp pochodzenia wulkanicznego, m.in. Espiritu Santo, Malekula, Efate, Ambrim, Erromango. Występują wąskie niziny nadbrzeżne, na trzech wyspach znajdują się czynne wulkany. Największe miasto Port Vila – stolica, na wyspie Efate. Klimat równikowy wilgotny, tutejsze wiecznie zielone lasy równikowe tworzą swoisty mikroklimat wysp.