Dziś w planie powrót do Johannesburga. W Mozambiku wszystko idzie elegancko, patroli policji co 20-30 km ale ani razu nas nie zatrzymują. W jednym momencie całkiem nowa autostrada przechodzi nagle po prostu w drogę piaskowa miedzy czyimiś domami i to z przygód wszystko. Granica przechodzi łatwo, znowu akty urodzenia dzieci i jesteśmy powrotem w RPA. Tutaj się zaczyna… mnóstwo rozpędzonych tirów i jeden z nich na przeciwnym pasie taranuje mała osobówkę dokładnie na naszej wysokości, omijamy hamującą naczepę dosłownie na centymetry a tir przelatuje za nami na druga stronę drogi. Nie zdarzyliśmy dobrze ochłonąć i dokładnie po 5 minutach dostajemy wielkim kamieniem spod kol rozpędzonej ciężarówki prosto w przednia szybę, drobinki szkła rozpryskują się po całej naszej kabinie, robimy chwile przerwy na czyszczenie auta i chwile spokoju, cale szczęście nikomu nic się nie stało i możemy jechać dalej a samochód ma full ubezpieczenie. Jeszcze po drodze mijamy wypadek, ktoś próbował przebiedź przez autostradę i niestety mu się nie udało… mijamy leżące zwłoki i rozbity samochód oraz z 4 radiowozy… wieczorem dojeżdżamy do celu, na dziś wystarczy