Na granicy z Serbia spedzamy pól godziny, Serbowie nawet stepluja od niechcenia paszporty. Zwiedzamy Subotice, dzieciaczki bawia sie na placu zabaw w samym centrum, robimy jakies zakupki, Luizka karmi Vinieg lodami. Nie mozna placic euro trzeba wymieniec na dinary serbskie. Ceny wydaja sie niskie a ludzie mili i przyjemni. Dobrze ze zaplanowalismy nocleg w Szeged na wegrzech bo na granicy spedzamy poltorej godziny- maskara jakas nie waidomo po co.