Docieramy od razu za granicą z norwegia na prywatny kemping na d morzem pólnocnym. Nie ma ty zadnej recepcji ani nic w tym stylu za to duzo przyczep. Kątem oka zauwazamy 2 namioty wiec postanawiamy tam sie rozbic. Po 15 miniutach podjezdza na roweze starszy Norweg i informuje nas ze on jest recepcja i kasuje za nas wszystkich 20Euro opłaty oraz 5 euro za zetony na prysznic.W nocy grupka szwedów rozbita niedalek nas cała noc balanguja a rano starszy pan pyta czy nam to nie przeszkadzało. Mówimy mu ze troche i ze chcemy tu zostac jeszcze jedna noc. Kaska mówi ze w zwiazku z chałasem dzis bedzie gratis na co norweg odpowiada OK!:) Jak sie pózniej okazało jestesmy 60 Euro do przodu bo mu tez sie pomyliło i skasował nas za pierwsza noc za jeden namiot ale powiedział ze jego błąd i jestesmy rozlicznei. Takze Kaska po mega wydatkach w norwegii w krótkim czasie odrobiła 60 Jurków:) Na kempingu odpoczywamy, spacerujemy, grilujemy. Spotykamy tu Polke z Nowej Soli która pracuje na kempingu i która siedzi z nami i opowiada rózne historie.